Grudeq Grudeq
2035
BLOG

Lengyel Magyar két jó barát, eggyütt harcol s issza borát

Grudeq Grudeq Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Sándor Petőfi
 
„Pieśń Narodowa”
 
Pora, Węgrzy! Czas, narodzie!
Dziś lub nigdy! Powstawajcie!
Żyć w niewoli czy w swobodzie?
Albo – Albo? Wybierajcie!
Przysięgamy! Ty nad nami
Boże sam!
Nigdy już niewolnikami
Nie być nam!
 
Dotąd żyliśmy w kajdanach
Nas pradziady przeklinali
Że w niewolnych śpią kurhanach
Choć za wolność umierali
Przysięgamy! Ty nad nami
Boże sam!
Nigdy już niewolnikami
Nie być nam!
 
Ten nikczemny, kto w potrzebie
Śmierci wzywać nie ma siły
Zamiast marnie żyć dla siebie
Życie dla ojczyzny miłej!
Przysięgamy! Ty nad nami
Boże sam!
Nigdy już niewolnikami
Nie być nam!
 
Szabla piękniej niż łańcuch
Dźwięczy – godniej zdobi ramię
Precz, kajdanów dźwięku głuchy
Szablo! Pójdź rycerskie znamię
 
(przekład Juliana Wołoszynowskiego)
 
W oryginale brzmi to:
 
„Nemzeti Dal”
 
Talpra magyar, hí a haza!
Itt az idő, most vagy soha!
Rabok legyünk vagy szabadok?
Ez a kérdés, válasszatok! –
A magyarok istenére
Esküszünk,
Esküszünk, hogy rabok tovább
Nem leszünk!
 
Rabok voltunk mostanáig,
Kárhozottak ősapáink,
Kik szabadon éltek-haltak,
Szolgaföldben nem nyughatnak.
A magyarok istenére
Esküszünk,
Esküszünk, hogy rabok tovább
Nem leszünk!
 
Sehonnai bitang ember,
Ki most, ha kell, halni nem mer,
Kinek drágább rongy élete,
Mint a haza becsülete.
A magyarok istenére
Esküszünk,
Esküszünk, hogy rabok tovább
Nem leszünk!
 
Fényesebb a láncnál a kard,
Jobban ékesíti a kart,
És mi mégis láncot hordtunk!
Ide veled, régi kardunk!
 
Jeśli ktoś ma ochotę wysłuchać wiersza deklamowanego w oryginale, zapraszam do odwiedzenia strony: http://tudastar.googlepages.com/versek23
 
Piękne. Zaznaczę od razu, że nie znam węgierskiego. Ale gdy natrafiłem na ten wiersz w Polskim przekładzie. Zacząłem go czytać. Wchodzić w jego tempo, energię i moc. Przeżywać każdy wyraz. Zadać sobie te podstawowe pytanie: żyć w niewoli czy w swobodzie? Albo – Albo?  Już prawie chciałem zdejmować szablę ze ściany i lecieć na pomoc naszym bratankom. Myślałem o Węgrzech, ale ciągle Polska i myśli o Polsce krążą nade mną. Idealnie ten wiersz można zadedykować całemu niezdecydowanemu Polskiemu społeczeństwu, które tak nie lubi tych najprostszych wyborów: dobro czy zło, rozwój czy stagnacja, albo – albo?
 
Sandor Petofi jest dla Węgrów niczym Adam Mickiewicz dla nas Polaków. Dzisiaj nie docenia się i historii i poezji. Szkoda. Małe odwołanie do ulubionego Cata Mackiewicza, z jego ksiązki „Był bal” (wydanie: Warszawa 1973 r. s. 105)
 
„Nasza polityka kierowana jest przez poezję. Naszymi Mężami stanu są Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Konopnicka, Żeromski. Francuskim wielkim natchnieniem jest ich racjonalizm XVIII wieku, encyklopedyści, którzy wysyłali rewolucję i racjonaliści, którzy ją później likwidowali. Dla Anglików ludźmi którzy tworzyli ich świadomość polityczną są ekonomiści: Smith, Ricardo, Bentham, Mill, Owen (…) Pewien profesor Uniwersytetu w Bonn powiedział mi, że w wieku XIX są dwie rzeczy naprawdę wielkie: polska poezja romantyczna i niemiecka filozofia”.
 
Każdy kto chce pozbawić Mickiewicza czy Słowackiego wpływu na Polską politykę jest zdrajcą narodowym. Tu trzeba przede wszystkim dbać o dobre odczytywanie dzieł naszych wieszczów, i umiejętne ich realizowanie w rzeczywistości. A że jest to możliwe, doskonale nam pokazał Marszałek Piłsudski.
 
Węgierska polityka też jest kierowana przez poezję. To „Pieśń Narodowa” Petofiego stanowiła natchnienia dla idących do boju w Wiośnie Ludów w roku 1848. Tą pewnie pieśń najczęściej w swoich obozach słyszał głównodowodzący Węgierskim Wojskiem Józef Bem.
 
Nie mogę cały czas uciec od tego fragmentu:
 
„Żyć w niewoli czy w swobodzie?
Albo – Albo? Wybierajcie!”
 
Nie ma nigdzie w naszej poezji tak postawionego pytania. W ogóle bardzo rzadko, My Polacy, sobie takie pytania stawiamy. Zawsze szukamy gdzieś tego trzeciego rozwiązania. Pod tym względem Węgrzy są jednak od nas mądrzejsi. Wiedzą na czym polega alternatywa. Może właśnie dzięki Petofiemu?
 
Polacy przed II Wojna Światową ominęli alternatywę – albo z Rosjanami przeciw Niemcom, albo z Niemcami przeciw Rosjanom i poszli na wojnę i przeciwko Niemcom i Rosjanom. Efekt: największe straty, najdłuższa okupacja a i tak przegrana wojna. Węgrzy rozegrali to trochę inaczej. Jako ciekawostkę można podać, że kiedy w styczniu 1939 roku stało się jasnym, że Polska będzie następnym celem inwazji Niemieckiej, Stanisław Cat Mackiewicz w kilku artykułach w swoim wileńskim „Słowie” domagał się Unii Polsko – Węgierskiej, wspólnego wojska i sztabu. Dzięki temu licząc na stworzenie siły z którą Niemcy będą musiały się liczyć. Niestety ta koncepcja nie mogła się udać, chociażby dlatego, że Węgrzy nie zgodzili się na aneksję całej Słowacji (Górnych Węgier) i zdobyta w marcu 1939 roku wspólna granica Rzeczypospolitej z Królestwem Węgier była mocno peryferyjna.
 
Węgrzy zachowali się we katastrofalnym dla nas wrześniu 1939 roku bardzo przyzwoicie. Nie zgodzili się na to, aby Niemieckie jednostki uderzyły na Polskę z terytorium Węgier. Niemcy to uszanowały. Minister Spraw Zagranicznych Apostolskiego Królestwa Węgier Pal Teleki tłumaczył to Niemcom względom sympatii jakie żywi naród Węgierski wobec Polaków.
 
Pal Teleki w roku 1940 pisał tak: „Głównym zadaniem węgierskiego rządu jest zachowanie sił wojskowych, ludnościowych i materialnych Węgier do końca obecnej wojny. Za każdą cenę musimy powstrzymać się od udziału w konflikcie. Wynik wojny jest wątpliwy. Jednak w każdym przypadku najważniejszą dla Węgier rzeczą jest dotrwanie do końca konfliktu bez szwanku. Kraj, naszą młodzież, naszą armię można narażać tylko dla nas samych, a nigdy dla kogoś innego”. Każdy Polski polityk powinien być egzaminowany ze znajomości tych słów Telekiego. Tak, co by nie wysyłać już naszej armii w pole, tylko dlatego, że Wiedeń może paść, albo dlatego, że Anglicy jeszcze się nie zdążyli się dozbroić.
 
Wyobraźmy sobie teraz rok 1942. Generalne Gubernatorstwo od trzech lat pod okupacją Niemiecką. Dymią kominy Oświęcimia, Majdanku, Treblinki. Połowa Krakowa, Warszawy, Lublina to żydowskie getta przypominające piekło. Polacy są rozstrzeliwani, za to, że są Polakami, za to że mówią po Polsku. A jeszcze cztery lata wcześniej: „Nie oddamy Niemcom ani guzika!” 300 kilometrów na południe od Krakowa.. wojny nie ma. Na ulicach mówi się po Węgiersku. Są wprowadzone ustawy antysemickie, ale nikt nie zamyka Węgierskich żydów w gettach. Co prawda wysłano jedną Węgierską Armię na front wschodni, ale nikt do Węgrów bezkarnie nie strzela na ulicach.
 
Przeskok do I wojny światowej. Ostatnio bardzo zdziwiłem się gdy dowiedziałem się, że latem 1918 roku stolicę Serbii – Belgrad wyzwalały dywizje: Serbskie, Greckie i Francuskie! Wcześniej na tym froncie południowym walczyły nawet dywizje rosyjskie, przesłane jeszcze przez Cara Mikołaja II. Czyli w I Wojnie Światowej ten wariant bałkański był realny. Gdy po zakończeniu wojny wybuchło na Węgrzech powstanie Bel Kuny Miklos Horthy chciał na jego stłumienie zawezwać dywizje Francuskie stacjonujące na granicy węgiersko-serbskiej.
 
Stalin i rosyjska machina propagandowa dokonała wielkiej rzeczy wtłaczając amerykanom beznadziejność pomysłu Churchilla lądowania na Bałkanach. Doskonale też wygrali de Gaulla, promując i dowartościowując go (chociażby układem z 1944 roku) bo ten był kolejnym motywatorem do lądowania w Normandii, a nie w Grecji. Wystawia to jednak fatalną znajomość geografii naszym ówczesnym przywódcą. Nigdzie nie spotkałem na przykład takiego stanowiska: jeżeli nie będzie lądowania na Bałkanach, to Polskie dywizje wycofują się z boju, bo naszą młodzież musimy trzymać do walki o Polskę, którą po wojnie będziemy toczyć z Rosjanami. Za szybko w II Wojnie Światowej zapomnieliśmy o politycznej lekcji z I Wojny. Doktryna była następująca: Nasi żołnierze muszą walczyć na wszystkich możliwych frontach, bo tak sprawa Polski cały czas będzie na arenie międzynarodowej. Piłsudski w 1916 roku zatrzymał swoje wojska w Beniaminowie i Szczypiornie. Mimo to Polska w dwa lata później odzyskała niepodległość. Takie są skutki kiedy krajem rządzą miłośnicy PR, a nie realiów politycznych.
 
Lądowanie na Bałkanach. Dalmacja albo Grecja. Lepsza Dalmacja bo tam działają Jugosłowiańscy partyzanci. Z pewnością o wiele bardziej bojowi niż ich Francuscy koledzy. Nie stanowiło by dla nich żadnego problemu opanowanie Splitu, do którego następnego dnia zawinęły by statki z dywizjami: Polskimi, Brytyjskimi, Australijskimi i Nowozelandzkimi. Początek operacji lato 1943 roku. Z początkiem jesieni, mamy opanowany Zagrzeb i Belgrad. Na taki moment tylko czeka Miklos Horthy. Niech tylko alianckie dywizje znajdą się na granicy Węgier. Znana i uznawana w prawie międzynarodowym klazula: rebus sic stantibus (klauzula niestety nie znana Polakom, którzy zawsze na zajęciach z Prawa Międzynarodowego docierają do tej pierwszej klauzuli: Pacta sunt servanda) i Węgrzy hop zmiana sojuszu. Na wszystkich świętych Polsko-Angielskie Vickersy stoją już za Budapesztem na granicy ze Słowacją. Wspierają ich węgierscy honwedzi. Słowacy się co prawdą obawiają Honwedów, ale nienawiść do Niemców jest jeszcze większa. SNP wybucha nie w sierpniu 1944 roku, ale 2 listopada 1943 roku. Jesienna aura sprzyja powstańcom w ciągu dwóch dni drogi północ – południe są oczyszczone z Wehrmachtu. I nasze dywizje pędzą, pędzą na północ ku Polsce. 8 listopada zostaje wyzwolone pierwsze Polskie miasto – Nowy Sącz. Węgierskie jednostki pomocnicze stacjonujące w Polsce, a których Niemcy nie zdążyły rozbroić przechodzą na stronę Polską. W całej Polsce szaleją partyzanci. Gdy rankiem 10 listopada Polskie i Australijskie czołgi wjeżdżają do Wieliczki w Krakowie wybucha powstanie. Hans Frank zostaje aresztowany na Wawelu. Nie spodziewał się tak błyskawicznego ataku Polaków i liczył na wywiezienie jak największej ilości Polskich skarbów narodowych. 11 listopada w Krakowie ląduje Prezydent Raczkiewicz..
 
Wiem, poniosło mnie trochę, ale ten wiersz.. tak niesamowicie napędza.. dziś lub nigdy! Racjonaliści zarzucą, że dywizje nie mogły by się tak szybko poruszać, aprowizacja, zaopatrzenie.. Ale tam na północy była Polska, była Polska.. Polska do której szliśmy przez zaprzyjaźnione nam kraje, a nie tak jak na froncie zachodnim gdzie do Polski trzeba się było przedrzeć przez nieprzyjacielską ścianę Niemiec. To, że Sikorski nie dopilnował lądowania na Bałkanach… przypomnijmy mu: „Kraj, naszą młodzież, naszą armię można narażać tylko dla nas samych, a nigdy dla kogoś innego”
 
Post miał być o Węgrzech.. znów skończyło się na Polsce. Obiecuje czytelnikom, że jeszcze do wątku Węgierskiego wrócimy. Na razie emocjonujmy się tą imaginacją Polsko-Australijskich czołgów na krakowskim rynku w listopadzie 1943 roku… Imaginacji możliwej dzięki Petofiemu. Niech Żyje Naród Węgierski!!
 
 
 
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura